Jesień. Na FB wysyp uwag i fotografii w tonacji jesiennej. Kiedyś i ja kilka uwag na temat jesieni i bukowych orzeszków po spacerze na Halę Łabowską napisałam.
Poszłam w pogodny dzień października jednego roku. Z rana było chłodno, ale przez gałęzie drzew przedzierały się już wszechobecne promienie słońca, rozświetlając las jesiennymi kolorami. Później zrobiło się wyjątkowo pogodnie. Po rowach stały jeszcze przekwitające końskie mięty, suche trawy, a na łodygach więdnących w słońcu ziół kołysały się ciężko senne trzmiele. Na szlaku nie spotkałam wielu turystów. W lesie powiewał wiatr, coś tam trzeszczało, stukało, furkotało, szeleściło, czasem zaćwierkał jakiś ptak. To były piękne chwile, całe to wędrowanie, las, pogoda wczesnej jesieni.
Buczynowe drzewa nie miały już liści, na szlaku piętrzyły się rude liście, wśród których widać było bukowe orzeszki i puste już włochate torebki nasienne. Specjalnie nie zwracałam do tej pory na nie uwagi, w końcu buczyna jest u nas pospolitym gatunkiem rodzimym. Buczynowe orzeszki zwane bukwią próbowałam chyba w podstawówce. Wychodzi na to, że pół wieku temu. Przypomniało mi wtedy jedno ciekawe opowiadanie pewnej kobiety o pobycie na robotach przymusowych w Trzeciej Rzeszy. Buczyna w opowieści pojawiła się gdzieś w tle.
Pani Anastazja Baran z Nowej Wsi urodzona w 1924 r. była ba robotach w Badenii-Wirtembergii. Wywieziona ze Lwowa w marcu 1942 roku, gdzie uczyła się krawiectwa u ciotki Wiennerowej. Pracowała w gospodarstwie rolnym Barbary Hölt we wsi Hundersingen (obecnie dzielnica miasta Münsingen). Do jednego z jej obowiązków należało przygotowanie w lesie gałęzi na opał. Należało je przyciąć na długość 80 cm i powiązać drutem w wiązki. Tym drewnem paliło się potem w piecu chlebowym we wspólnej gminnej piekarni. Podczas wyjazdów do lasu miała również za zadanie nazbierać worek buczynowych orzeszków, które potem zawoziło się do olejarni. Wytłoczony z nich olej służył do celów spożywczych.
Zainteresowało mnie to, więc najpierw spróbowałam po kilkudziesięciu latach bukwi. Orzeszki są dość małe, ciemnobrązowe, trójgraniaste, o długości 1,5 – 2 cm. Smak buczyny jest orzechowy, oleisty, przypomina trochę smak orzechów laskowych, a trochę włoskich. Nie polecam. Na pewno jest świetnym pożywieniem dla leśnej zwierzyny: dzików, ptaków, mysz, wiewiórek. Przed wojną w Beskidzie Niskim dokarmiano buczyną świnie. Bukiew jest bogata w tłuszcz. Z orzeszków bukowych wyrabia się olej leczniczy, palny i techniczny. Wszystkie wiadomości o przeznaczeniu oleju buczynowego znalazłam w Internecie.
Zbieranie orzeszków bukowych jest czasochłonne. Torebki nasienne zwane kupulą pękają na drzewie. Pod drzewem są już maleńkie pojedyncze sztuki. Pani Anastazja wspominała, że w zbiorze bukwi pomagała sobie grabkami. Jeden kilogram bukwi to podobno kilka tysięcy orzeszków (od 3-5 tys.). Współczesne blogi kulinarne oferują przepisy na sałatkę z bukowymi orzeszkami (roszponka, owczy ser, miód, brusznice, orzeszki). Jadano orzeszki bukowe w starożytnej Grecji, prażone orzeszki zastępowały kawę, w Stanach Zjednoczonych używane są jako bakalie. Dietetycy nie zalecają jednak spożywania bukwi z racji występowania w niej kilku szkodliwych substancji. Współcześnie mamy wybór wielu innych smacznych i nieszkodliwych orzechów, które polecam.
Wędrujmy po lesie, nie wiadomo, kiedy spotka cię warta utrwalenia chwila. A z nią wszelkie myśli i konotacje.
Polecany utwór:
Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic…
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil…
Tekst: Maciej Balcar, muz. Jerzy Styczyński, śpiewa Maciej Balcar z zespołem Dżem (2004)
Tekst: Celina Cempa©
Foto: Celina Cempa
Źródła:
- Opowieść o pobycie Anastazji Baran zd. Lojko na robotach przymusowych w: Celina Cempa, Szkice łabowskie, Łabowa 2015, rozdz. II, s. 71-75.
0 komentarzy