Trzęsienie ziemi w Nepalu
Była to moja kolejna, siódma zagraniczna akcja poszukiwawczo-ratownicza. Podczas wyjazdu do Nepalu byłem dowódcą ratowników SGPR „Nowy Sącz”, a w strukturze grupy USAR POLAND pełniłem funkcję oficera do spraw bezpieczeństwa budowli. W dużym skrócie to ja właśnie decydowałem o tym, do którego momentu w uszkodzonym budynku mogą przebywać ratownicy prowadzący działania poszukiwawczo-ratownicze.
Relacja Roberta Kłębczyka z Łabowej z akcji ratowniczej w Nepalu po trzęsieniu ziemi 25 kwietnia 2015 r. Bryg. mgr inż. Robert Kłębczyk jest Naczelnikiem Wydziału Szkolenia Specjalistycznych Grup Ratowniczych Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie.
Trzęsienie ziemi o sile 7,8 stopnia w skali Richtera nawiedziło Nepal 25 kwietnia bieżącego roku. Dzięki temu, że trzęsienie ziemi było w sobotę o godzinie 11.56 czasu lokalnego (15.41 czasu polskiego), kiedy to mieszkańcy Nepalu zazwyczaj spędzają czas na zewnątrz swoich domów, liczba ofiar śmiertelnych wyniosła „tylko” i zarazem „niestety” ponad 8 000 osób a ponad 20 000 osób zostało rannych.
Informację o możliwości wyjazdu do Nepalu Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej (USAR POLAND), otrzymałem o godzinie 16.40, czyli w niecałą godzinę po trzęsieniu ziemi. Wiedząc, że w miesiącu kwietniu nasza grupa, to jest Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza „Nowy Sącz” nie ma dyżuru w ramach Polskiej Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej – USAR POLAND, nie wierzyłem, że ja lub któryś z moich kolegów pojedzie do Nepalu.
W skład grupy USAR POLAND wchodzi 5 Specjalistycznych Grup Poszukiwawczo-Ratowniczych, które znajdują się w: Nowym Sączu, Gdańsku, Warszawie, Poznaniu i Łodzi. Każdego miesiąca dyżur w ramach grupy USAR POLAND mają dwie grupy. W miesiącu kwietniu w dyżurze były SGPR „Warszawa” oraz SGPR „Gdańsk”. Okazało się, że będzie potrzebne wsparcie grup będących w dyżurze o ratowników z pozostałych grup. O godzinie 20.00 otrzymałem ostateczną informację z Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności Komendy Głównej PSP w Warszawie, że do Nepalu ma polecieć 15 ratowników z Nowego Sącza z dwoma psami ratowniczymi.
O godzina 22.00 cała piętnastka wraz z dwoma psami ratowniczymi zgłosiła się w jednostce macierzystej, czyli na terenie Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Nowym Sączu, z całym sprzętem osobistym niezbędnym do wyjazdu zagranicznego. Oprócz sprzętu osobistego zabieramy na wyjazd sprzęt logistyczny, który będzie stanowił podstawę do zbudowania obozowiska dla grupy USAR POLAND w Nepalu. Na godzinę 6.00 dnia 26 kwietnia, teren JRG nr 15 w Warszawie – został wyznaczony czas i miejsce zbiórki dla wszystkich ratowników zadysponowanych do wyjazdu do Nepalu.
Odprawa całej grupy USAR PLAND na JRG nr 15 w Warszawie.
Z Nowego Sącza w kierunku Warszawy wyjeżdżamy o godzinie 23.00, mając wcześniej 3 godziny na: spakowanie się, załatwienie najpilniejszych spraw osobistych oraz pożegnanie się z rodziną. Mało czasu. O godzinie 6.00 meldujemy się w wyznaczonym miejscu zbiórki. Tam przechodzimy szybkie badanie medyczne. Następnie udajemy się na lotnisko Okęcie, skąd grupa USAR POLAND w składzie 81 ratowników oraz 12 psów ratowniczych o godzinie 23.00 startuje wyczarterowanym samolotem PLL LOT do stolicy Nepalu, Kathmandu.
Pakowanie sprzętu na lotnisku w Kathmandu.
Po ponad ośmiu godzinach lotu oraz dwóch godzinach oczekiwania w powietrzu w końcu wylądowaliśmy na lotnisku w Kathmandu. Był poniedziałek 27 kwietnia, godzina 13.15 czasu lokalnego, czyli trochę ponad 49 godzin po trzęsieniu ziemi. Następnym krokiem było nawiązanie kontaktu z osobami zajmującymi się przyjęciem międzynarodowych grup ratowniczych, lądujących na lotnisku w Kathmandu. Efektem tego było otrzymanie środków transportu w postaci autokarów oraz ciężarówek do przewozu ludzi oraz sprzętu w miejsce, gdzie nasza grupa miała rozbić swoje obozowisko, tzw. Bazę Operacji.
O godzinie 17.00 dotarliśmy w wyznaczone miejsce. W związku z koniecznością zapewnienie ciągłości pracy nasza grupa podzieliła się na dwa zespoły: zespół Alfa i zespół Bravo. Zespół Bravo rozpoczął budowę Bazy Operacji, natomiast zespół Alfa został skierowany do działań poszukiwawczo-ratowniczych. Zadaniem zespołu Alfa było przeszukanie dwóch budynków wielokondygnacyjnych, w których istniała szansa, że pod ich gruzami mogą znajdować się osoby żywe. Niestety przeprowadzone działania poszukiwawcze nie potwierdziły obecności pod gruzami osób żywych.
Pierwszy budynek, od którego rozpoczęliśmy nasze działania poszukiwawczo-ratownicze w Nepalu.
Grupa USAR POLAND w działaniach poszukiwawczych wykorzystuje dwie metody poszukiwawcze: metodę biologiczną oraz metodę elektroniczną. Metoda biologiczna to specjalnie wyszkolone psy ratownicze, które są w stanie pod gruzami budynku, mówiąc dosłownie „wyczuć” osobę żywą, nawet gdy jest ona nieprzytomna. Metoda elektroniczna opiera się na wykorzystaniu do lokalizacji osoby uwięzionej pod gruzami sprzętu elektronicznego, takiego jak między innymi geofon. Geofon jest to urządzenie, które wykrywa fale dźwiękowe generowane przez osobę poszukiwaną. Stąd, aby taką osobę można było znaleźć to musi być ona przytomna i musi wołać o pomoc, ewentualnie musi stukać w otaczające ją elementy budynku. Bezsprzecznie szybszą, pozwalającą w krótkim czasie przeszukać duże gruzowisko, jest metoda wykorzystująca psy ratownicze, Niestety psy pracujące często w trudnych warunkach atmosferycznych, przy wysokich temperaturach, szybko się męczą i potrzebują odpoczynku. W tym czasie, w celu zapewnienia ciągłości działań, można do poszukiwania wykorzystać właśnie sprzęt elektroniczny.
Po zbudowaniu Bazy Operacji, zespół Bravo udał się na kilkugodzinny odpoczynek. Ideą podziału grupy HUSAR POLAND na dwa zespoły jest to, że gdy jeden zespół pracuje, drugi w tym czasie odpoczywa. Taka organizacja pracy pozwala na nieprzerwane prowadzenie działań przez okres 14 dni, to jest czas, który jest narzucony przez ONZ. W tym czasie grupa powinna być również samowystarczalna, to znaczy powinna mieć własne wyżywienie i miejsce do spania.
Obozowisko grupy USAR POLAND tzw. Baza Operacji.
Przez następne dni nasza grupa przeszukiwała kolejne budynki, zarówno w samym Kathmandu jak również w pobliskich miejscowościach. Wszystkie miejsca, gdzie prowadziliśmy nasze działania, były wskazywane przez lokalne służby ratownicze jako potencjalne miejsca, w których mogą jeszcze być uwięzione osoby żywe. Niestety prowadzone przez nas działania poszukiwawcze nie przyniosły efektu.
Zdjęcia z kolejnych dni działań.
29 kwietnia, Patan.
30 kwietnia, Kathmandu – sektor M.
W miarę upływu czasu, kiedy szanse na odnalezienie żywych osób pod gruzami były już niewielkie a na miejscu działań było coraz więcej zagranicznych grup ratowniczych, dowódca naszej grupy zdecydował, że moduł medyczny grupy spróbuje przedostać się do miejscowości Barhabise oddalonej około 70 kilometrów od stolicy Nepalu. Z uzyskanych informacji wiadomo było, że miejscowość ta została bardzo poważnie zniszczona podczas trzęsienia ziemi i nie dotarła do niej jeszcze żadna międzynarodowa pomoc.
Moduł medyczny naszej grupy, w skład którego weszło dwóch lekarzy oraz 14 ratowników medycznych, dotarł do Barhabise 30 kwietnia o godzinie 16.00. Na bazie namiotów turystycznych został utworzony punkt medyczny, który rozpoczął przyjmowanie pacjentów. Widząc, że osób potrzebujących pomocy medycznej jest bardzo dużo, a możliwości naszego punktu medycznego są niewystarczające, do Barhabise został skierowany szpital polowy z Japonii. Przejął on i kontynuował zadania naszego punktu medycznego. Moduł medyczny zakończył swoje działania 1 maja o godzinie 13.00, udzielając pomocy przez tak krótki okras czasu 50 pacjentom.
30 kwietnia, polski punkt medyczny w Barhabise.
Udzielanie pomocy przez moduł medyczny w Barhabise.
Dzień 2 maja był ostatnim dniem prowadzenia działań poszukiwawczo-ratowniczych. W tym dniu zakończyła się faza ratownicza a rozpoczęła się faza udzielania pomocy humanitarnej. Dostaliśmy informację, że Polska wysyła również pomoc humanitarną samolotami wojskowymi, które w drodze powrotnej mają zabrać całą grupę HUSAR POLAND.
Przylot pomocy humanitarnej z Polski do Nepalu.
Pierwsze polskie, wojskowe samoloty wylądowały na lotnisku w Kathmandu 4 maja. Ostatnia grupa ratowników HUSAR POLAND, w której miałem okazję być, dotarła szczęśliwie do Polski 9 maja, o godzinie 16.00.
Powrót do Polski.
Była to moja kolejna, siódma zagraniczna akcja poszukiwawczo-ratownicza. Podczas wyjazdu do Nepalu byłem dowódcą ratowników SGPR „Nowy Sącz”, a w strukturze grupy USAR POLAD pełniłem funkcję oficera do spraw bezpieczeństwa budowli. W dużym skrócie to ja właśnie decydowałem o tym, do którego momentu w uszkodzonym budynku mogą przebywać ratownicy prowadzący działania poszukiwawczo-ratownicze.
Pomimo tego, że nie udało się nam znaleźć żadnej żywej osoby pod gruzami, uważam, że był to wyjazd potrzebny. Po pierwsze dlatego, że każdy taki wyjazd przygotowuje nas ratowników do prowadzenia tego typu działań na terenie kraju. Pomimo tego, że w Polsce na szczęście nie ma trzęsień ziemi, to zdarzają się jednak katastrofy budowlane. Po drugie, nasza obecność i pomoc, którą mogliśmy udzielić w wyznaczonym zakresie, dawała Nepalczykom poczucie, że nie zostali sami w ogromie swojej tragedii.
Jako uzupełnienie dodam, że brałem udział w siedmiu akcjach poszukiwawczo-ratowniczych prowadzonych w następujących krajach:
Albania – pomoc humanitarna z Polską Misją Medyczną na rzecz uchodźców z Kosowa – 1999r.
Rumunia – pomoc humanitarna po powodzi – 2000 r.
Iran – działania poszukiwawczo-ratownicze po trzęsienia ziemi 26.12.2003 – 2.01.2004 r.
Pakistan – działania poszukiwawczo- ratownicze po trzęsieniu ziemi – 2005 r.
Indonezja wyspa Jawa – pomoc ratownicza i humanitarna po trzęsieniu ziemi – 2006 r.
Haiti – działania poszukiwawczo-ratownicze po trzęsieniu ziemi – 2010 r.
Nepal – 2015
Naczelnik Wydziału Szkolenia Specjalistycznych Grup Ratowniczych
Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie
0 komentarzy