Edward Burczak z Uhrynia zgromadził ciekawą kolekcję dawnych narzędzi wiejskich z terenu Sądecczyzny. Gromadzone przez wiele lat stworzyły  ciekawą kolekcję etnograficzną. Zbiory nazwał Prywatne zbiory etnograficzne i nie tylko Ziemi Sądeckiej w Uhryniu.

Na zdjęciu pan Edward (z brodą) z członkami Towarzystwa Miłośników Ziemi Łabowskiej (2014 rok)

Pan Edward Burczak po raz pierwszy zobaczył Uhryń w 1977 roku. Przyjechał tu na obóz harcerski zorganizowany przez Harcerską Chorągiew Elbląską. Pan Edward pochodzi z okolic Elbląga (Żuławy) i widok wsi beskidzkich z ich zabudową, polami, gospodarstwami, całym ich wyposażeniem w siermiężnych latach 70. zaparł mu dech w piersiach. Takich widoków nie było w jego rodzinnych stronach. Na Żuławach wszystko było nowocześniejsze, a na Sądecczyźnie zobaczył inny świat – jak sam to określił, który go totalnie zauroczył. Zrobił wiele fotografii, które pokazywał w swojej rodzinnej miejscowości jako wielką osobliwość, bo niektórzy nie wierzyli, że tak wygląda wieś sądecka. Zamieszkał w Uhryniu w 1979 roku, bo zauroczyła go tutaj również jedna dziewczyna.  Z tego właśnie zauroczenia oraz ze swoich odwiecznych pasji zbieracza (zbierał kiedyś m.in. białą broń, kartki, monety) powstała na przestrzeni kilkunastu lat prywatna kolekcja zbiorów etnograficznych.

Obecnie swoje niemałe zbiory pan Burczak wyeksponował w pomieszczeniu wygospodarowanym z byłych budynków gospodarczych. W jednej sporej izbie z drewnianą powałą odtworzył starą kuchnię z oryginalnym wiejskim wyposażeniem, w której postawił piec (niestety z powodu braku miejsca bez zapiecka) wzorowany na piecu ze starej chałupy łemkowskiej w Nowej Wsi. Obok jest pokój z łóżkiem, szafą oraz galerią świętych obrazów przedzielony wąskim korytarzem, z tyłu tych pomieszczeń jest warsztat stolarski i sprzęty rolnicze. Niestety wiele eksponatów nie można oglądać, bo leżą w magazynie. Pan Edward posiada kompletne wyposażenie dawnej kuźni, ale nie ma możliwości lokalowych do ich wyeksponowania.

Wszystkie narzędzia i sprzęty pochodzą z Sądecczyzny. Kupowane były na giełdzie samochodowej w Nowym Sączu, na złomowiskach, targach staroci, wiele zakupionych zostało okazyjnie od różnych ludzi.  Ciekawy jest zbiór narzędzi stolarskich zgromadzonych wokół starego warsztatu z drewnianymi śrubami: różnej wielkości strugi, śrubokręty, ściski, piły, ośniki, frez do zarabiania drewnianych szprych do kół, strug do robienia gontów, młotki, pojemniki na gwoździe itp. Można obejrzeć wiele narzędzi gospodarskich m.in. niewielką wialnię do zboża (młynek drewniany), pługi, cepy, brony, różnej wielkości sierpy, jarzmo pojedyncze i podwójne, sąsiek na zboże wydłubany z drewnianego pnia, żarna (jedne żarna są dość osobliwe tj. całe wykonane z kamienia), beczki różnej wielkości, prasę do słomy i trzciny służącą do wyrobu kicek na pokrycia strzech i do wyrobu mat na ocieplenia uli, dłubane koryto do parzenia świń podczas świniobicia, drewniane elementy wozów, itp.

Warto zwrócić uwagę, że w zbiorach pana Burczaka znajduje się kompletny zbiór narzędzi do ręcznej obróbki lnu. Tkactwo przed II wojną światową było jednym z najważniejszych i najpopularniejszych rzemiosł na wsi. Szczególnie Łemkowie znani byli z umiejętności tkackich. Sporo miejsca zajmują jeszcze sprawne krosna tkackie datowane na 1878 rok, które nabył w Czaczowie od pana Józefa Klimczaka. Krosna te używane były jeszcze po zakończeniu II wojny światowej.

Krosna tkackie z Czaczowa z 1878 roku

W kuchni znajduje się drewniany wiejski kredens, ławy służące do siedzenia i do spania (zwane na wsi szlufankami), półki, makatki, beczki, szatkownice, drewniane łopaty do pieca chlebowego, żelazka na dusze, wagi różnej konstrukcji, nosidła do wody, cebry z klepek drewnianych i dłubane w pniu, drewniane prasy do wyrobu sera, grabki do zbioru borówek itp. Pan Edward planuje budowę wiaty nad wejściem do izby ze zbiorami. Pod wiatą zamierza urządzić starą kuźnię, do której ma pełne wyposażenie. Planuje również zorganizowanie kącika łowieckiego.

Urok starych sprzętów i narzędzi tkwi według pana Burczaka w kunszcie i precyzji  jakie włożyli w ich wykonanie dawni rzemieślnicy. Zachwyca go to, że pomimo biedy przedmioty te wykonane są ze znawstwem i wielkim talentem. Dla przykładu pokazuje drewniany pojemnik na maź do kół, którą dawniej zawsze wożono ze sobą. Wykonany jest z klepek, świetnie dopasowanych do siebie, uchwyt jest umocowany na sznurku w wydłubanych  w dwóch bocznych klepkach zaczepach. Wieczko idealnie pasuje do średnicy, a w wieczku sprytnie wmontowana jest łopatka do wybierania mazi.  Całość jest dopracowana i praktyczna w użyciu.

Zgromadzone zbiory są dziełem całej rodziny, która wspiera pan Burczaka w jego kolekcjonerskich pasjach.

Tekst: Celina Cempa©

Foto: Jerzy Chronowski©

Pojemnik na maź do kół


3 komentarze

Mariusz Kraśniański · 20 listopada 2020 o 13:51

Bardzo ciekawe. Pochodzę z Elbląga i ja też byłem na obozach harcerskich w Uhryniu w latach siedemdziesiątych, chyba nawet 3 razy. Bardzo miłe wspomnienia. Zamierzam odwiedzić Uhryń. Pozdrawiam

    Celina Cempa · 24 listopada 2020 o 11:23

    Koniecznie, wiele się zmieniło, ale góry te same! Zapraszamy

Mariusz Kraśniański · 6 lutego 2021 o 19:39

Dziękuję za zaproszenie, tam jest naprawdę pięknie, bardzo często wspominamy z kolegą Uhryń i okolice. Stamtąd szliśmy pieszo na Trzy Korony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 × jeden =